Poniżej zamieszczamy informację od Pana Tomasza Szwedy:
Zaczęło się gdy miałem 10 lat i jechałem pociągiem z rodzicami na wakacje z Kociewia - gdzie mieszkamy - do Zakopanego. Pewien Pan w przedziale wyjął album ze starymi zdjęciami i zaczął swoją opowieść, co zasiało w mojej wyobraźni "bakcyla" przygody. Wtedy to, przeczytałem wszystkie tomy przygód Tomasz Wilimowskiego, potem powieści o historii Polski Karola Buncha i jednocześnie zacząłem wypytywać dziadków o historię swojej rodziny. W wieku 15 lat miałem gotowe drzewo genealogiczne, które składało się z posklejanych taśmą klejącą kartek papieru kancelaryjnego o łącznej długości 8 m. Kolejne kartki dodawałem podczas każdej uroczystości rodzinnej. W wieku 16 lat zmarli moi dziadkowie od strony taty, w tym babcia Hela urodzona w Krzeszowie. Wraz z Nią umarła niestety reszta historii. Nie pozostały po Niej żadne zapiski czy nagrania, tylko zdjęcia.... (mój tata był fotografem więc mamy ich b. dużo).
Potem nadszedł czas studiów, na których nie było czasu na rozwijanie pasji innych niż medyczne. Potem rodzina, dzieci... a w głowie cały czas obrazy z przeszłości, urywki rozmów...
W końcu zdecydowałem że odszukam moje zakurzone już drzewo i przepiszę je do portalu internetowego - wtedy pod nazwą "moikrewni.pl" i zaczęło się. Skanowanie zdjęć, opisywanie każdej znanej osoby, digitalizacja i indeksowanie ksiąg parafialnych. Najpierw w ramach pomorskiego towarzystwa genealogicznego (www.ptg.pl), którego jestem członkiem, potem w Małopolsce.
Na moją pierwszą „wyprawę” do Krzeszowa wybrałem się z rodzicami, żoną i dziećmi. Spaliśmy wtedy u śp.
Stefana Kadeli, który mieszkał koło pani Fluder. Mój tata był wtedy pierwszy raz w miejscowości gdzie urodziła się jego matka. Był bardzo wzruszony. Nie znałem tam nikogo, nie miałem żadnego adresu kontaktowego, tylko 5 zdjęć z rodzinnych pamiątek, które wiedziałem że są z Krzeszowa (FOTO G.A.Hudak Sucha O/S), ale nie
wiedziałem kogo przedstawiają. Na jednym ze zdjęć, na odwrocie widniał napis: "Na pamiątkę kochanej Naszej Rodzinie Posyłamy". Na kolejnym był dom i rodzina która stała obok studni. Jak przez mgłę przypominały mi się dwa nazwiska Okruta i Wątroba. To był cały trop.
Pokazywaliśmy te zdjęcia Panu Kadeli, ale nikogo na nich nie rozpoznał i nie wiedział gdzie mogły być zrobione. Pomyślałem wtedy: „pewnie wyjazd na marne”. Potem pokazałem te same zdjęcia Jego sąsiadce, Pani Fluder, a ona powiedziała że to jest chyba na Sikorowcu, i wtedy- nagły przebyłysk!. Przypomniałem sobie słowa babci Heli, która 15 lat wcześniej powiedziała: "mieszkaliśmy na Sikorowcu i jak wychodziłam na pole, to z górki było widać Babią Górę". Pomyślałem - oto kolejny trop!
Wtedy Pani Fluder wspomniała: "A zapytaj ze w sklepie, sklepowa jest od Okrutów i mieszka na Sikorowcu". Wszystko wypowiedziane gawrą i akcentem charakterystycznym dla tych okolic, oczywiści nie muszę mówić, że babcia też mówiła z takimi naleciałościami językowymi. Jak słyszę tą mowę to robi mi się ciepło na sercu.
Poszliśmy więc do sklepu który był tuż za zakrętem, płynął tam strumyk przez który biegła kładka. Wchodzimy, pokazujemy zdjęcia, a sklepowa na to: "toż to je mój łojciec, mój dziadek i babka, ciotka i wujek”-tu wymieniła imiona - „skąd pan ma te zdjęcia, nawet ja takich nie mam".
I tak rozpoczęło się moje odkrywanie „rodziny z gór”. Potem jeszcze wizyta u księdza, gdzie poszperałem w księgach parafialnych, kolejne zdjęcia, nieliczne podpisane, i kolejne…
I tak, z jedynej znanej mi osoby, która pochodziła z Krzeszowa babci Heli- mam teraz w drzewie małopolskim niespełna 20 000 osób. Odnalazłem między innymi, żyjących członków rodziny w Ameryce, Niemczech i Czechach. Jeden z odnalezionych kuzynów walczył w Wietnamie. Zapytał mnie na FB czy znam przepis na czerninę, którą robiła jego babcia, bo kupuje w Ameryce w sklepie i to nie ten smak… Kolejna kuzynka jest hodowcą mustangów, inny zaś kuzyn ma ranczo, kolejny natomiast jest księdzem. Jeszcze inna kuzynka, ma dziadka który pochodzi z Tarnawy Dolnej, babcię z Irlandii, a Jej ojciec to rdzenny Indianin, zaś Jej mąż pochodzi z Afryki! W mojej głowie odżyły obrazy z przeczytanych wcześniej przygód Tomka Wilimowskiego.
I to wszystko tylko za sprawą Pewnego Pana z Pociągu…
pozdrawiam
Tomasz Szweda
Robiłem podobną akcję w Opaleniu, gdzie pracuję i wyszło super.
Dlaczego Krzeszów?!!!
Klikając w Internecie słowo Krzeszów wyskakuje tylko Krzeszów na śląsku. Dla szukających swoich przodków zamykają się poszukiwania, kiedy omyłkowo szukają w innym Krzeszowie, lub Krzeszowicach koło Krakowa. Ta miejscowość jest praktycznie nieznana w Internecie.
Ks. Stanisław Heumann ponad 100 lat temu napisał książkę o parafii: w Mucharzu, w Zembrzycach i w Suchej.
Obecnie w Zembrzycach wydano książki: „Zembrzyckie szaflikowanie” i „Kanada… czyli zembrzycka lekcja historii”, właśnie z pozbieranych zdjęć od mieszkańców Zembrzyc.
Lachowice wydały podobną książkę, więc dlaczego nie Krzeszów, suski, miał by nie mieć takiej pamiątki.
Możliwa korekta jakości zdjęć